HISTORIA RASY
Pierwsze wzmianki o psach zbliżonych wyglądem do współczesnego basenji pochodzą z Egiptu z roku 2700 pne. z okresu panowania IV dynastii. Najstarszy wizerunek tych psów znaleziono w grobowcu faraona Khufu (Cheopsa). Prawdopodobnie "psy Khufu" cieszyły się w Egipcie ogromną popularnością. Były psami do towarzystwa, a jednocześnie stróżującymi i myśliwskimi. Wśród Egipcjan żyły także inne rasy psów, co potwierdzają tablice w grobowcu Antefaa II (2000 rok p. n. e. ), na których przedstawiono cztery wyraźnie różniące się sylwetki psów. Jedna z nich przedstawia niemal doskonałe basenji, a hieroglif opisujący ową sylwetkę stwierdza, że jest to pies wyjący (jodlujący) w odróżnieniu od pozostałych opisanych jako psy szczekające.
Do dziś nie udało się ustalić czy pierwsze basenji przywędrowały na dwór faraonów z serca Afryki, czy też odbyły drogę odwrotną w dół Nilu po upadku imperium faraonów. Pierwsza wersja jest bardziej prawdopodobna, gdyż Pigmeje - uważani za najstarszą rasę ludzką - byli bardzo niechętni wszelkim napływom ze świata zewnętrznego, wręcz bali się przyjmowania zdobyczy cywilizacji. Wobec tego basenji nie mogłyby stanowić tak nieodłącznej części życia Pigmejów, gdyby były elementem obcej kultury. Z drugiej jednak strony istnieje teoria, iż brak umiejętności szczekania u basenji jest skutkiem hodowli odpowiednio prowadzonej przez Egipcjan, którzy to ukierunkowali swoje działania na wyhodowanie psów z zakręconym ogonem, tłumiąc jednocześnie słabo jeszcze rozwiniętą zdolność szczekania. Oczywiście istnieje jeszcze co najmniej kilka teorii tłumaczących pozorne milczenie basenji, więc w tej chwili nie sposób odpowiedzieć gdzie naprawdę swój początek ma ta rasa. Niepodważalnym pozostaje jednak fakt, że żółto rude psy o stojących uszach były i są w Afryce szeroko rozpowszechnione.
Dzięki podróżnikom i badaczom Afryki, którzy już w XVIII i XIX wieku przemierzali ów dziki kontynent, w literaturze znajdujemy prawdziwą kopalnię wiedzy o psach pierwotnych. Jako jeden z pierwszych, a przy tym niezwykle dokładnie, psy Starego Świata opisał Max Siber w rozprawie "Die Hunde Afrikas". Tak oto przedstawia owe zwierzęta: "Pies zadomowiony jest u wszystkich plemion afrykańskich. Częściej wyje niż szczeka. Fakt ten przemawia za tezą, że szczekanie jest cechą nabytą w ciągu długiej domestyfikacji. Najprostszą formą jest zwierzę znane ze starożytnego Egiptu jako rasa króla Suphisa. Jest to mały pies o mocno zakręconym ogonie, stojących uszach, maści żółtej, rudo żółtej, czarno białej lub brudno brązowej. Zazwyczaj jest na wpół zagłodzony". Bardzo różne było znaczenie tych psów, różny był także stosunek ludzi do zwierząt. Niektóre plemiona bardzo ceniły sobie mięso psów, inne składały owe czworonogi różnym bóstwom w ofierze. Większość psów żyła niejako obok ludzi, nie mając konkretnego właściciela, należąc do całej społeczności. Często żywiły się wyłącznie odpadkami i żyły wręcz ha granicy śmierci głodowej. Ich wspólną pokrojową cechą była średnia wysokość wynosząca około 40 cm w kłębie, pionowo stojące uszy i często zakręcony ogon. Dominującą maścią była barwa ruda i brudno brązowa.
Obecnie rozróżnia się około 15-20 typów psów schensi i zalicza się do nich np.: szpica Bataków (batawskiego), psa Papuasów, psa Phu-Quoc z charakterystycznym "garbem" na grzbiecie, psa Bantu itp. Jedynym typem, który osiągnął status rasy, jest pies Pigmejów z Kongo czyli współczesny basenji. Wydaje się, że z innych typów także udałoby się wyodrębnić rasy, lecz póki co szanse ciągle maleją, ponieważ wiele psów pierwotnych zdążyło się już skrzyżować ze sprowadzonymi do Afryki psami europejskimi. Co pewien czas podejmowane są próby stworzenia odrębnych linii psów schensi i na przykład niejaki pan Rotter z Wittinsburga próbuje przy udziale sprowadzonej z Afryki trójki zwierząt stworzyć rasę o umownej nazwie HaHo-Awu (HaHo to nazwa rzeki, nad którą mieszka plemię, od którego ów pan kupił swoje psy). Czy projekt J. Rottera uda się zrealizować? Czas pokaże - na razie trudno to ocenić.
Sytuacja bezpośrednich protoplastów basenji na szczęście różniła się od innych psów schensi. Psy Pigmejów z Kongo służyły przede wszystkim do polowania, a to sprawiło, że będąc przydatne ludziom, cieszyły się sporym szacunkiem. Oczywiście i w tym rejonie Afryki żyły plemiona, które uważały psy za największy przysmak np.: plemię Baama, z czasem jednak specyficzne i efektywne sposoby polowań sprawiły, że te zwierzęta miały dla ludzi ogromną wartość (już nie tylko kaloryczną!). O metodach polowań z basenji będzie jeszcze okazja napisać przy omawianiu ich użytkowania - warto jest tylko podkreślić, iż ich zadaniem było zaganianie zwierzyny do pułapki w kształcie podkowy zbudowanej z wbitych w ziemię włóczni. Nieodłącznym elementem tych łowów były drewniane dzwonki zawieszane na szyi basenji, które informowały myśliwych, gdzie znajdują się ich czworonożni pomocnicy. Najlepsze psy osiągały zawrotne ceny i stały się swego rodzaju ewenementem kultury np.: u Pigmejów Bachwa i Bambuti na cenę za narzeczoną składało się dziesięć oszczepów i jeden pies myśliwski lub jeden pies, dziesięć strzał i dziesięć żelaznych szpilek do włosów. Z ową wartością basenji mieli później także kłopoty europejscy nabywcy pierwszych psów, którzy wspominają, że za cenę dobrego czworonoga mogli nabyć kilka żon miejscowych notabli, a najpiękniejsze okazy były zaś zupełnie nie na sprzedaż.
Pierwsze relacje dotyczące basenji pochodzą z 1869 roku, a znaleźć je można w pamiętnikach z podróży po Afryce niemieckiego badacza Georga Schweinfurtha. Przedstawia on psy ludu Niam-Niam, żyjącego pomiędzy Kongo a Nilem - głównie w Sudanie. Opis tych psów doskonale pasuje do obrazu współczesnych basenji: "należą do małej, zbliżonej do szpica, lecz krótko- i gładkowłosej rasy, z dużymi, zawsze pionowo noszonymi uszami i krótkim, chudym ogonem skręconym jak u prosiaka. Maść odpowiada zawsze barwie jasnej, żółtej skóry, na karku znajduje się biała przepaska. Mają bardzo szpiczasty pysk i silnie wysklepiona głowę, a nogi stosunkowo długie i proste. Podobnie jak wszystkie rasy psów z dorzecza Nilu, nie mają na tylnych łapach wilczych pazurów". Schweinfurth kupił nawet jedną sukę od tubylców (za cenę dwóch miedzianych pierścionków, co w stosunku do poprzednio opisanych cen należy uznać za dobry interes!), lecz pies ten wyskoczył z drugiego piętra hotelu w Aleksandrii i na tym, niestety, zakończyła się pierwsza próba sprowadzenia basenji na kontynent europejski. Stało się jednak oczywiste, że prędzej czy później psy te trafią w ręce hodowców z Europy i chociaż często owe próby kończyły się fiaskiem, to dziś możemy się cieszyć z obecności tych niezwykłych zwierząt obok nas.
Warto jeszcze określić skąd pochodzi nazwa tej pierwotnej rasy. Jeden z podróżników przebywających w Kongo zauważył, że kafryjska nazwa używana nad rzeką Kongo aż po wodospad Stanleya brzmi 'unboua (mboa)', co jest wyrazem dźwiękonaśladowczym. Nad jeziorem Tanganika pies ten nazywa się 'mboi', zaś w Zanzibarze 'roua'. Bardziej konkretnie genezę tej nazwy określa człowiek-legenda hodowli basenji w Europie - Veronica Tudor-Williams. Twierdzi ona, że Pigmeje nazywają swojego psa "małym buszmenem", co w ich języku ma brzmieć mniej więcej właśnie jak basenji (czytaj: basendżi)
Fascynacja, z jaką XIX-wieczni podróżnicy opisywali psy pierwotne spotkane na Czarnym Lądzie, była dowodem, że prędzej czy później psy te trafią na kontynent europejski. Wiadomą rzeczą jest, iż europejska cywilizacja uwielbia egzotyczne nowinki, powoli przejmując nad nimi kontrole i z czasem traktując je jak własne. Ponad sto lat temu Europa chłonęła wszelkie afrykańskie ciekawostki i podobny los spotkał także basenji. O ile jednak w przypadku rzeczy martwych sprawa sprowadzenia na Stary Kontynent wydawała się prosta, o tyle aklimatyzacja i bariery cywilizacji dla psów schensi okazały się w wielu przypadkach zabójcze. Pierwsi hodowcy borykali się z ogromnymi kłopotami, aby doprowadzić do chwili, gdy europejski rozdział życia basenji można było uznać za zapoczątkowany i stabilny.
Jedną z pierwszych prób sprowadzenia do Europy basenji był zakup suki przez niemieckiego badacza Georga Schweinfurtha. Był rok 1869, a próba zakończyła się tragicznie, gdyż suka wyskoczyła z okna hotelu w Aleksandrii. Nie udało się więc "wzbogacić ras europejskich tą nową i obcą odmianą" - jak planował Schweinfurth
Do dziś nie udało się ustalić czy pierwsze basenji przywędrowały na dwór faraonów z serca Afryki, czy też odbyły drogę odwrotną w dół Nilu po upadku imperium faraonów. Pierwsza wersja jest bardziej prawdopodobna, gdyż Pigmeje - uważani za najstarszą rasę ludzką - byli bardzo niechętni wszelkim napływom ze świata zewnętrznego, wręcz bali się przyjmowania zdobyczy cywilizacji. Wobec tego basenji nie mogłyby stanowić tak nieodłącznej części życia Pigmejów, gdyby były elementem obcej kultury. Z drugiej jednak strony istnieje teoria, iż brak umiejętności szczekania u basenji jest skutkiem hodowli odpowiednio prowadzonej przez Egipcjan, którzy to ukierunkowali swoje działania na wyhodowanie psów z zakręconym ogonem, tłumiąc jednocześnie słabo jeszcze rozwiniętą zdolność szczekania. Oczywiście istnieje jeszcze co najmniej kilka teorii tłumaczących pozorne milczenie basenji, więc w tej chwili nie sposób odpowiedzieć gdzie naprawdę swój początek ma ta rasa. Niepodważalnym pozostaje jednak fakt, że żółto rude psy o stojących uszach były i są w Afryce szeroko rozpowszechnione.
Dzięki podróżnikom i badaczom Afryki, którzy już w XVIII i XIX wieku przemierzali ów dziki kontynent, w literaturze znajdujemy prawdziwą kopalnię wiedzy o psach pierwotnych. Jako jeden z pierwszych, a przy tym niezwykle dokładnie, psy Starego Świata opisał Max Siber w rozprawie "Die Hunde Afrikas". Tak oto przedstawia owe zwierzęta: "Pies zadomowiony jest u wszystkich plemion afrykańskich. Częściej wyje niż szczeka. Fakt ten przemawia za tezą, że szczekanie jest cechą nabytą w ciągu długiej domestyfikacji. Najprostszą formą jest zwierzę znane ze starożytnego Egiptu jako rasa króla Suphisa. Jest to mały pies o mocno zakręconym ogonie, stojących uszach, maści żółtej, rudo żółtej, czarno białej lub brudno brązowej. Zazwyczaj jest na wpół zagłodzony". Bardzo różne było znaczenie tych psów, różny był także stosunek ludzi do zwierząt. Niektóre plemiona bardzo ceniły sobie mięso psów, inne składały owe czworonogi różnym bóstwom w ofierze. Większość psów żyła niejako obok ludzi, nie mając konkretnego właściciela, należąc do całej społeczności. Często żywiły się wyłącznie odpadkami i żyły wręcz ha granicy śmierci głodowej. Ich wspólną pokrojową cechą była średnia wysokość wynosząca około 40 cm w kłębie, pionowo stojące uszy i często zakręcony ogon. Dominującą maścią była barwa ruda i brudno brązowa.
Obecnie rozróżnia się około 15-20 typów psów schensi i zalicza się do nich np.: szpica Bataków (batawskiego), psa Papuasów, psa Phu-Quoc z charakterystycznym "garbem" na grzbiecie, psa Bantu itp. Jedynym typem, który osiągnął status rasy, jest pies Pigmejów z Kongo czyli współczesny basenji. Wydaje się, że z innych typów także udałoby się wyodrębnić rasy, lecz póki co szanse ciągle maleją, ponieważ wiele psów pierwotnych zdążyło się już skrzyżować ze sprowadzonymi do Afryki psami europejskimi. Co pewien czas podejmowane są próby stworzenia odrębnych linii psów schensi i na przykład niejaki pan Rotter z Wittinsburga próbuje przy udziale sprowadzonej z Afryki trójki zwierząt stworzyć rasę o umownej nazwie HaHo-Awu (HaHo to nazwa rzeki, nad którą mieszka plemię, od którego ów pan kupił swoje psy). Czy projekt J. Rottera uda się zrealizować? Czas pokaże - na razie trudno to ocenić.
Sytuacja bezpośrednich protoplastów basenji na szczęście różniła się od innych psów schensi. Psy Pigmejów z Kongo służyły przede wszystkim do polowania, a to sprawiło, że będąc przydatne ludziom, cieszyły się sporym szacunkiem. Oczywiście i w tym rejonie Afryki żyły plemiona, które uważały psy za największy przysmak np.: plemię Baama, z czasem jednak specyficzne i efektywne sposoby polowań sprawiły, że te zwierzęta miały dla ludzi ogromną wartość (już nie tylko kaloryczną!). O metodach polowań z basenji będzie jeszcze okazja napisać przy omawianiu ich użytkowania - warto jest tylko podkreślić, iż ich zadaniem było zaganianie zwierzyny do pułapki w kształcie podkowy zbudowanej z wbitych w ziemię włóczni. Nieodłącznym elementem tych łowów były drewniane dzwonki zawieszane na szyi basenji, które informowały myśliwych, gdzie znajdują się ich czworonożni pomocnicy. Najlepsze psy osiągały zawrotne ceny i stały się swego rodzaju ewenementem kultury np.: u Pigmejów Bachwa i Bambuti na cenę za narzeczoną składało się dziesięć oszczepów i jeden pies myśliwski lub jeden pies, dziesięć strzał i dziesięć żelaznych szpilek do włosów. Z ową wartością basenji mieli później także kłopoty europejscy nabywcy pierwszych psów, którzy wspominają, że za cenę dobrego czworonoga mogli nabyć kilka żon miejscowych notabli, a najpiękniejsze okazy były zaś zupełnie nie na sprzedaż.
Pierwsze relacje dotyczące basenji pochodzą z 1869 roku, a znaleźć je można w pamiętnikach z podróży po Afryce niemieckiego badacza Georga Schweinfurtha. Przedstawia on psy ludu Niam-Niam, żyjącego pomiędzy Kongo a Nilem - głównie w Sudanie. Opis tych psów doskonale pasuje do obrazu współczesnych basenji: "należą do małej, zbliżonej do szpica, lecz krótko- i gładkowłosej rasy, z dużymi, zawsze pionowo noszonymi uszami i krótkim, chudym ogonem skręconym jak u prosiaka. Maść odpowiada zawsze barwie jasnej, żółtej skóry, na karku znajduje się biała przepaska. Mają bardzo szpiczasty pysk i silnie wysklepiona głowę, a nogi stosunkowo długie i proste. Podobnie jak wszystkie rasy psów z dorzecza Nilu, nie mają na tylnych łapach wilczych pazurów". Schweinfurth kupił nawet jedną sukę od tubylców (za cenę dwóch miedzianych pierścionków, co w stosunku do poprzednio opisanych cen należy uznać za dobry interes!), lecz pies ten wyskoczył z drugiego piętra hotelu w Aleksandrii i na tym, niestety, zakończyła się pierwsza próba sprowadzenia basenji na kontynent europejski. Stało się jednak oczywiste, że prędzej czy później psy te trafią w ręce hodowców z Europy i chociaż często owe próby kończyły się fiaskiem, to dziś możemy się cieszyć z obecności tych niezwykłych zwierząt obok nas.
Warto jeszcze określić skąd pochodzi nazwa tej pierwotnej rasy. Jeden z podróżników przebywających w Kongo zauważył, że kafryjska nazwa używana nad rzeką Kongo aż po wodospad Stanleya brzmi 'unboua (mboa)', co jest wyrazem dźwiękonaśladowczym. Nad jeziorem Tanganika pies ten nazywa się 'mboi', zaś w Zanzibarze 'roua'. Bardziej konkretnie genezę tej nazwy określa człowiek-legenda hodowli basenji w Europie - Veronica Tudor-Williams. Twierdzi ona, że Pigmeje nazywają swojego psa "małym buszmenem", co w ich języku ma brzmieć mniej więcej właśnie jak basenji (czytaj: basendżi)
Fascynacja, z jaką XIX-wieczni podróżnicy opisywali psy pierwotne spotkane na Czarnym Lądzie, była dowodem, że prędzej czy później psy te trafią na kontynent europejski. Wiadomą rzeczą jest, iż europejska cywilizacja uwielbia egzotyczne nowinki, powoli przejmując nad nimi kontrole i z czasem traktując je jak własne. Ponad sto lat temu Europa chłonęła wszelkie afrykańskie ciekawostki i podobny los spotkał także basenji. O ile jednak w przypadku rzeczy martwych sprawa sprowadzenia na Stary Kontynent wydawała się prosta, o tyle aklimatyzacja i bariery cywilizacji dla psów schensi okazały się w wielu przypadkach zabójcze. Pierwsi hodowcy borykali się z ogromnymi kłopotami, aby doprowadzić do chwili, gdy europejski rozdział życia basenji można było uznać za zapoczątkowany i stabilny.
Jedną z pierwszych prób sprowadzenia do Europy basenji był zakup suki przez niemieckiego badacza Georga Schweinfurtha. Był rok 1869, a próba zakończyła się tragicznie, gdyż suka wyskoczyła z okna hotelu w Aleksandrii. Nie udało się więc "wzbogacić ras europejskich tą nową i obcą odmianą" - jak planował Schweinfurth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz